Na drodze do bycia szefem podziwianym i szanowanym leży wiele przeszkód i pokus. Mogą one skutecznie utrudniać osiągnięcie tego stanu i sprowadzać na manowce. Są to przekonania, przyzwyczajenia i złe nawyki, które często nie są uświadamiane. Stawanie się najlepszym liderem to droga polegająca na ciągłym doskonaleniu i przekraczaniu własnych słabości i ograniczeń. Z jakimi pokusami zatem mierzą się liderzy?
POKUSA nr 1 karmienie własnego ego – to ja decyduję, ja mam władzę i przywileje. Często idzie za tym pokusa uzewnętrzniania własnej pozycji i statusu. Znamy te gierki korporacyjne – zabiegi wokół lepszego samochodu, wyścig szczurów do najlepszych gabinetów, karty służbowe i inne benefity. Wszystko koniecznie z górnej półki. Osobiście doradzam zejście z piedestału. Nic tak nie działa pozytywnie na morale zespołu jak szef, który zakasuje rękawy i siada wraz z zespołem. Sama znam jednego, który w dużej korporacji jako jedyny miał odwagę oddać swój gabinet i usiąść na równi z podwładnymi na open space. Efekt? Piorunujący.
Co można z tym zrobić? Na początek warto spojrzeć na swoją rolę inaczej – feudalne podejście staje się passé. Dzisiaj w cenie są szefowie, którzy hołdują partnerskiemu modelowi zarządzania. Raczej służą niż rządzą. Ostatnio bardzo mnie zainspirowała odpowiedź na pytanie „kim jest lider?”, której udzieliła Brenè Brown – otóż wg Brenè liderem jest każdy, kto uważa się za odpowiedzialnego za znajdowanie potencjału w ludziach i procesach. W pełni się pod tym podpisuję. Warto zacząć od uświadamiania sobie, że termin lider nie ma nic wspólnego z pozycją, statusem, bądź zakresem władania. Ma za to wiele wspólnego z szacunkiem, autorytetem, uznaniem zespołu, odwagą i autentycznością. Warto być wiernym tym wartościom na co dzień.
POKUSA nr 2 – szef zawsze wie najlepiej – w końcu z czegoś wynika jego pozycja. Nic bardziej błędnego. Wiedza jest na samym dole hierarchii – tam gdzie jest realny problem, kontakt z klientem, bolączki dnia codziennego. Tam też jest potencjał rozwiązań – kto lepiej rozwiąże problem, jak nie ten, który z rozwiązaniem będzie musiał funkcjonować? Zalecam zawsze szefom wszelkich poziomów, aby wychodzili z gabinetów i schodzili na poziom „taśmy” (gemba walk, go&see). Wtedy jest szansa na właściwą perspektywę i rozumienie sytuacji. Zadziwiające jak rzadko jednak w praktyce szefowie korzystają z tej możliwości. A przecież to niezwykłe marnotrawstwo potencjału w kontekście pomysłów oraz wzbudzania zaangażowania.
Co można z tym zrobić? Na początek dobrze się sprawdzi praktyka otwartych drzwi. Niech drzwi szefa zapraszają do kontaktu. Koniec z zasiekami w postaci bojowych sekretarek broniących szefa jak lwice. Koniec z kulturą pracy koncepcyjnej nieznoszącej żadnych zakłóceń. Prawdziwy lider szuka aktywnie kontaktu, pyta i słucha. Można pytać i nie słuchać – tu chodzi o pozycję bycia rzeczywiście zainteresowanym i ciekawym. Zatem zachęcam Cię liderze, pytaj i słuchaj zawsze kiedy masz możliwość oraz stwarzaj okazji ku temu jak najwięcej. Masz cały arsenał środków do dyspozycji – spotkania zespołu, spotkania indywidualne, spotkania spontaniczne w kolejce po kawę i wiele innych, które sam najlepiej wiesz jak stworzyć i wykorzystać
POKUSA nr 3 – szef się nie myli – wielkiej odwagi wymaga przyznanie się do błędu, a przecież wszyscy popełniamy błędy. Szef, który przyznaje się do błędów jest bardziej ludzki, zyskuje szacunek zespołu. Wykazuje odwagę i silne poczucie własnej wartości. Taka postawa buduje w zespole kulturę otwartości i uczenia się na błędach, co jest niezwykle ważne w procesie rozwoju. Nic tak nie hamuje rozwoju jak lęk przed porażką i błędem oraz powszechnie panująca obawa przed konsekwencjami.
Co można z tym zrobić? Warto dać wyraźny sygnał, że każdemu może się zdarzyć popełnić błąd. Ważne jak go naprawiamy i jak się na nim uczymy. Ten element ma zresztą dwa wymiary – błąd szefa lub członka zespołu. Jeśli zdarzy się wpadka komuś w zespole omówcie to zdarzenie na spotkaniu zespołu. Przedstaw je w kontekście nauki na przyszłość, a nie piętnowania „winowajcy”. Możesz spojrzeć na to doświadczenie z innej perspektywy doceniając możliwość wprowadzenia korekty i unikając w ten sposób błędów na przyszłość. To też dobra okazja do docenienia czyjejś odwagi, otwartości i okazania zaufania.
Drugi wymiar bardziej osobisty – jeśli zdarzy się liderowi być w błędzie, wiedz, że warto się zdobyć na odwagę mówienia o tym otwarcie. Zyskasz więcej.
Zyskasz to, co szefowi jest najbardziej potrzebne – autorytet i szacunek zespołu.